Skip to main content

Bliźniak, czy tylko złudzenie

    Jest wiele osób, które mają nadzieję, że osoba, którą spotykają na swojej drodze, to TEN JEDYNY, że to on jest naszym bliźniakiem. Niestety, choć nie jest to niemożliwe, często okazuje się, że ten, wobec którego mieli nadzieję, jest jedynie tym, w którym dostrzegli po prostu wspaniałe cechy i się zwyczajnie zakochali. I tyle.

    Tu dodam, żeby nie było wątpliwości: spotkanie bliźniaka jest tak charakterystyczne i tak charakterystyczne występują wtedy symptomy, iż nie da się tego pomylić z niczym innym. Co się zatem dzieje w innych przypadkach, gdy mamy nadzieję, że to ten, a okazuje się inaczej. Pojawia się wątpliwość. I trzeba jej posłuchać, oznacza ona bowiem, że dusza poczuła jedynie pragnienie, by to był on.

    Wiem, że to może być bolesne. Spotkałam się z tym nie raz, gdy ktoś prosił mnie o potwierdzenie. Żal mi było tych dusz, tak bardzo tęskniących za swoim bliźniakiem, z taka nadzieją się do mnie zwracających. I rozumiem ich doskonale. Też tego kiedyś doświadczyłam. Też krzyczałam w myślach, przywoływałam. Też się kilka razy pomyliłam. I co ciekawsze, to nie ja znalazłam jego a on mnie. A potem czar prysł. W sumie, to dobrze, że wiemy o sobie. Kontakt mamy wprawdzie rzadki, ale mamy. Każde żyje własnym życiem. Jedynie od czasu do czasu jedno drugie zapyta, czy nie potrzebuje pomocy, wsparcia. I tyle. Daliśmy sobie pełną, acz kontrolowaną, jak sami to określamy, wolność.

    Jak wiele bym zrobiła dla bliźniaka, gdyby mnie poprosił o pomoc? Nie wiem. Nie postawił mnie, jak do tej pory, w takiej sytuacji. I bardzo się z tego cieszę. Niech sobie żyje tam, gdzie postanowił żyć. Niech doświadcza życia po swojemu. Uczy się życia w swoim tempie. Dlaczegóż miałabym ingerować w jego życie. Ja mam swoje i sama muszę przejść moją ścieżkę do końca. A mam na niej co robić, oj mam.

    Nie martwcie się jednak, jeśli zakochacie się w kimś i poczujecie z tą dusza jakiś rodzaj jedności. Może to nie być bliźniak, a na przykład bratnia dusza lub bliźniaczy płowień, czyli dusza, która ma podobny skład esencjonalny i podobnie wibruje do was, na tyle podobnie, że możecie przy niej odczuć niezwykle silne wzmocnienie swojej energii i do tego stopnia, iż odczujecie stan jedności, porozumienia i pełnego połączenia z tą duszą. Nie jest zatem ważne, z jaką dusza wchodzicie w jedność. Ważne jest samo doświadczenie jedności. I to musicie zapamiętać. Oznacza to bowiem, że jesteście na to już gotowi, że wasza świadomość sięgnęła własnego Ja. Że potraficie poczuć drugą duszę na jej najwyższym wibracyjnym poziomie. To się liczy. Tego szukajcie w innych duszach, na to się otwierajcie. Im wyższy bowiem sami osiągniecie poziom, tym łatwiej będzie wam odczuć jedność ze wszystkim, co was otacza, nie tylko z tą jedną osobą.

    Pomyślcie teraz, jaki miałoby sens, gdybyśmy mieli tylko doświadczyć jedności jeden raz. I tylko z jedną duszą. To bez sensu. Nie to jest celem naszego rozwoju.

    Celem naszego rozwoju, jest się wznosić w swej świadomości coraz wyżej, doświadczać coraz wyższych wibracji, odkrywać znajdujące się tam możliwości i wykorzystywać je do dalszej ekspansji.

    A jeśli myślicie, że jedność to koniec drogi duchowej, rozczaruję was po raz kolejny. Nie jest końcem drogi. Jest tylko jednym z kolejnych duchowych etapów rozwoju. Po prostu większość nie wie, co się znajduje za tymi drzwiami i myśli, że jedność lub oświecenie, to koniec ścieżki.

    Dla wielu osób, które wierzą, że spotkanie drugiej części duszy, to koniec ich duchowej ścieżki, mam kolejną złą wiadomość. Nie będzie to końcem duchowego rozwoju. Nie stopicie się w jedną całość fizycznie, ani nie połączą się wasze umysły tak, że będziecie mówić: jedno za drugie. Możecie za to być obok siebie i najlepiej, gdyby tak się właśnie stało. Gdybyście się ładnie ze sobą przywitali, okazali sobie wsparcie, podzielili się wiedzą, jeśli druga osoba będzie oczywiście zainteresowana, byłoby naprawdę to czymś dobrym dla was i dla waszego rozwoju. I nie narzucajcie się ze swoją wolą, ze swoim widzeniem świata, swoimi poglądami lub przekonaniami. Druga część waszej duszy, jak najbardziej, może myśleć oddzielnie. Wierzcie mi. To na poziomie duchowym stanowicie jedność. Mając do dyspozycji odrębne ciało, możecie myśleć oddzielnie.

    I jeśli przyjdzie wam do głowy głupia myśl, by zbawiać lub zmieniać swoją drugą część duszy, pomyślcie najpierw o sobie, bo to wy w tym momencie powinniście się zmienić. Taka postawa, nie jest bowiem normalna.

    I nie przyśpieszajcie, proszę, rozwoju drugiej części duszy na siłę, bo szybko zaczniecie walczyć. Każdy z nas ma swoje tempo rozwoju, nawet nasz bliźniak. I nie, nie powinien chcieć tak jak my, pragnąć tak jak my ani kierować się tymi samymi intencjami. W tym momencie swojej duchowej ścieżki, jest to w jakimś procencie, odrębna od was dusza. On ma zabraną do ciała swoją część esencji, wy swoją. Wy zatem dbacie o rozwój swojej części duszy, on o swoją część.

    Wiem, że bycie obok jest trudne. Szczególnie, gdy targają nami liczne namiętności. Gdy działa na nas sama jego obecność, gdy kierujemy się niecierpliwością i aż wszystko w nas krzyczy, by przyśpieszyć rozwój, bo nie wytrzymacie bez niego ani minuty dłużej.

    I tu, kolejne uświadomienie. To nie za nim, tak naprawdę, tęsknicie, a za jednością, której dzięki niemu łatwiej doświadczacie. To za tym tak naprawdę tęsknimy. Za jednością samą w sobie. I gdy to zrozumiecie, może uda wam się spojrzeć na to z innej strony i przestaniecie tak bardzo na siebie naciskać i tę waszą biedną duszę, bo ile można znieść natręctwo własnego bliźniaka. W pewnej chwili potrafi zamienić się to w mękę.