Skip to main content

W energii własnej matczynej duszy

Zauważcie, jak często oddajemy siebie innym, poświęcamy się dla innych, wierząc, że to spełni nasze pragnienia. Że jesteśmy dla innych tak ważni, iż zrobią wszystko, by sprawić nam przyjemność. I, tak, dopóki im to sprawia przyjemność, inni potrafią się dla nas postarać. Dopóki jest to w ich interesie, by z nami dzielić przestrzeń, do tego momentu i oni będą udawać, że chcą. Wystarczy jednak, że zadbamy o siebie samych, że choć przez chwilę staniemy się dla siebie ważnymi, a szybko możemy się przekonać, jak mocno nie jest to na rękę naszemu otoczeniu. Jak szybko nasze otoczenie ukaże nam swoje niezadowolenie. Obrazi się, odwróci się od nas, ukarze nas milczeniem. Bo staliśmy się dla siebie ważni. Bo nie chcemy być np. więcej ranieni, ignorowani i lekceważeni, pomijani w planach naszego otoczenia.

   Tymczasem, naszym zadaniem jest właśnie, by nauczyć się być dla siebie ważnymi, by nauczyć się zagłębiać w siebie, obcować z własną energią na różnych poziomach. By nie rozdawać siebie za mocno innym, nie poświęcać innym zbyt wiele czasu, bo możemy źle wychować nasze otoczenie i dla nich, będzie oczywistym, że my się dla nich poświęcamy, że oddamy im swój czas, energię, uwagę, że zawsze będziemy na ich zawołanie. Że zrobimy dla nich wszystko, a w zamian dostaniemy co najwyżej zdziwienie, że jak to, ty czegoś możesz ode mnie chcieć? Przecież to ty jesteś na moje wezwanie. To ty się do tej pory poświęcałaś dla mnie. To ty mnie nauczyłaś, że jestem dla ciebie wszystkim, że jestem w tobie na pierwszym miejscu.

   Program matki, bo tak nazywa się ta postawa, gdy poświecenie dla innych, chęć nakarmienia innych, zaczyna przeważać nad potrzebą zadbania o siebie, może tworzyć problem. Czasami ten program wzmacniany jest przez inne programy, np., służącej. I wtedy, ta chęć zadbania o innych staje się służbą, a wręcz jest on sprowadzany do roli służalczości lub uniżenia.

   I gdy jest to program, a nie ma w nim przejawionej świadomości, szybko staje się dla nas źródłem cierpienia.

   Dusze, w roli matki uwielbiają wychowywać swoje i nieswoje dzieci. Reagują natychmiast na wszystko, co w ich otoczeniu jest niedojrzałe, słabe, wątłe, szukające wsparcia i miłości. I jeśli kobieta, aktywnym programem matki widzi, że w drugiej duszy istnieje, choćby nikły potencjał, będą dbać o tę duszę, poświęcając się bez reszty, by pomóc jej wzrosnąć, na każdym w zasadzie poziomie.

   W skrajnej postaci, matka potrafi poświęcić nawet swoje życie, by ocalić dziecko. Odda mu wszystko, co posiada, materialni i niematerialnie. Będzie się poświęcać, by na koniec doznać rozgoryczenia, że, na co to wszystko? Że dlaczego nie zadbała o siebie, o swój relaks i wypoczynek.

   Przez setki lat, ta rola była niezwykle mocno stygmatyzowana. Owo poświecenie, bezgraniczne oddanie swojej rodzinie, mężowi i dzieciom, było wręcz wynoszone na piedestał. Matka Polka, matka rodzicielka, matka obrończyni, matka, której własne dobro jest na ostatnim miejscu, w hierarchii ważności, w jej planie zadań na dane wcielenie.

   I, tak, kobiety szukały w tym spełnienia. I do dziś wybierają tę rolę na dane wcielenie, by się w tym sprawdzić. Co oznacza najczęściej wybór miejsca, gdzie ta rola ukazuje się w trudzie i znoju. I gdy już dozna taka dusza owego znoju, trudu i cierpienia, zaczyna widzieć sama, że coś jest w takim wyborze nie tak. Że są kobiety, które inaczej do tego podchodzą. Do swojej kobiecości, do rodzicielstwa.

   Niestety, nie zawsze zmiana, oznacza mądry wybór. Rozochocona dusza, wybiera często drugą skrajność, gdzie dominuje zabawa i niechęć do odnalezienia spełnienia w rodzicielstwie. I też musi przejść taka dusza, często trudną ścieżkę doświadczeń, by dojść do wniosku, że jednak nie, że to też nie dało jej spełnienia. Wtedy też rodzi się w niej chęć, by spojrzeć na swoją energię kobiecą nieco inaczej. Od tego monet szuka taka dusza zrozumienia, nie tylko swej kobiecej natury, ale też i swej matczynej energii, w sobie.

   Świadomość zaczyna ją budzić, jakby ze snu. Dusza zaczyna dostrzegać nagle i inne aspekty tej roli. Widzi dla siebie w niej często ścieżkę rozwoju. I wybiera ją, by zobaczyć, dokąd ją ta droga zaprowadzi, co w niej odkryje dla siebie ważnego. Jakie zrozumienie stanie się jej udziałem. I idzie ta drogą, odnajdując w tym sens. W opiekowaniu się innymi duszami, karmieniu ich, wychowywaniu, prowadzeniu.

   I jest to niezwykle wytrwała rola. O, tak, wytrwałość, to jej główna cecha.

   W duchowym, największym bowiem poświęceniu, dusza w roli matki, pójdzie za duszą, którą się opiekuje, w jej najgłębszy cień, będzie przy niej szła, będzie ją podtrzymywała za rękę, szukała dla niej rozwiązać.

   To zresztą rola, którą uwielbiają przyjmować do eksploracji przewodnicy duchowi. Daje dużo możliwości, przejawiania miłości, ukazywania swojej duchowej natury poprzez czułość, ciepło, miękkość i bezgraniczne oddanie. I potrafią się spełnić w tej roli, choć to tylko rola, pewnego rodzaju możliwość dla takich dusz.

   Inaczej jest, gdy taką ścieżką wędruję bogini-matka. Dusza, która zradza inne dusze, z której zradza się samo istnienie. Która jest źródłem życiowej energii.

   I jeśli znacie taką duszę, jesteście szczęściarzami, bo to w jej ramionach znajdziecie spokój. Ona was nie tylko ukocha, ale i ukoi wasz ból. Nawet jeśli nie w tym momencie, to znajdzie sposób, by wam pomóc. Bywa też, oczywiście, surowa. Potrafi skarcić bardzo boleśnie, odtrącić, gdy stajecie się zbyt niezdarni, czy nie chcecie się uczyć, lub nie chcecie iść np. w stronę samodzielności. A zna wiele sposobów, by ukazać wam, jak ważna jest w rozwoju troskliwość, w samym systemie wzrastania duchowego, jak i to, że nie warto się lenić rozwojowo, i co się dzieje, gdy to odtrącacie.

   Niestety, dość często jej poświecenie jest traktowane jako coś oczywistego i zamienia się w wykorzystywanie jej ciepła, miłości do własnych, egoistycznych celów. Do tego, by robiła za nas, dosłownie wszystko. Za nas się wręcz rozwijała. I rzeczywiście, taka dusza potrafi to robić, ale do jakiegoś momentu. Gdy bowiem stwierdza, że to nic nie daje, a dusza, której wychowaniu poświeciła się bez reszty, nie tylko nie chce się rozwijać, ale wręcz ją lekceważy, odsuwa się.

   Nadal, oczywiście, jej uczucia są szczere. Nadal kocha bezgranicznie i jeśli druga dusza tylko, zechce, tylko poskromi w sobie lekceważącą ją, część własnej natury, może wrócić w jej ramiona. Co czasami się dzieje, choć wymaga od tej duszy głębokiej przemiany, spojrzenia na siebie, w zupełnie inny sposób. Inaczej, matka odwróci się całkowicie i pójdzie dalej swoją drogą, nie myśląc już o duszach, które się od niej odwróciły, a których nauczycielem staje się wtedy życie.

   Ona się o nich nie martwi. Życie jest przecież równie pięknym nauczycielem, równie surowym jak ona, a może nawet surowszym. Ona też wie, że w pewnej chwili dziecko do niej powróci. Przybiegnie po trudach życia, by się pochwalić, opowiedzieć, jak pięknie sobie poradziło ze wszystkimi zadaniami. Bywa jednak i tak, że dusze nie wracają. Obrażają się na duszę matki, burczą pod nosem, że sobie same poradzą, że bez łaski. I przez jakiś czas żyją w gniewie, ale w końcu przychodzi taki moment, że znów zaczynają czuć pragnienie wtulenia się w jej ramiona. I znów pragną tej przyjemności, spokoju, błogości, której znów pragną doświadczyć. I znów szukają sposobu, by się przymilić i zaznać ukojenia. I jeśli ich pokora jest na tyle duża, by zrozumieć, gdzie popełniły błąd, szybko zauważają, że tak naprawdę, te ramiona zawsze są dla nich otwarte, a to tylko one się obruszyły, uniosły pychą, dumą. Zamknęły w sobie, nie widząc, że to one odtrąciły duszę matki, a nie odwrotnie. Że to one nie chciały iść w jej stronę, nie chciały wzrastać u jej boku. Nie chciały skorzystać z tej wyjątkowej okazji, gdy taka dusza zstępuję pośród inne dusze na Ziemi i daje możliwość, ogromnej ilości dusz, które z nią obcują, by te dostąpiły prawdziwego wzrostu duchowego.

   Bo jest to naprawdę niebywała okazja i możliwość, jakiej nie zaznamy przy samotnej wędrówce, gdy obrażeni już na każdy system religijny lub rozwojowy, burczymy pod nosem, że to wszystko tylko iluzja, manipulacja, uzależnienie od systemu i tyle. Ale nawet oni potrzebują energii matki, by się urodzić, o czym często zapominają. I nawet oni potrzebują troskliwości, choćby własnej do rozwoju.

   Ci, którzy rozpoznali duszę matki, bez względu na to, jak długą i męczącą przebyli sami drogę, gdy tylko pozwolą się sobie wtulić w jej energię, nasycą swoją wibrację wszystkim, co jest im niezbędne do dalszego wędrowania. To jest ta znacząca różnica; różne systemy, doktryny, ideologie nasycają co najwyżej umysł, a umysłem i ideologiami nie jesteśmy w stanie nakarmić naszej duszy, ona potrzebuje czegoś więcej. Ona potrzebuje kontaktu ze źródłem swojego istnienia. Z energią łona, gdzie się zrodziliśmy.

   Piękny to czas dla energii Ziemi, gdy energia duszy-matki odradza się pod fizyczną postacią, gdy budzi wszystkie dusze-matki do ukochania energii, w nich samych i wokół nich. Gdy poprzez to połączenie, w przebudzonych milionach dusz, zaczyna odradzać się jej energia i nasycać wszystko wokół, przywracając wszystko do równowagi. Tak, to właśnie jej energia przywraca równowagę w was i wokół was. To połączenie z jej źródłem, odtwarza ścieżkę do jedności. Ale trzeba tego naprawdę chcieć, by wejść z nią w jedność. Trzeba się jej oddać bez reszty, pozwolić, by działa przez was, inaczej, energia życiowa w was w końcu się wyczerpie, nawet to, co w was pozostawiła przy poprzednim spotkaniu. I to nie ona o was wtedy zapomina, a wy o niej, nie wiedząc, gdzie już macie się odrodzić, by choć odrobinę było lepiej.

   Tak, kochani, jeśli coś was karmi, nasyca swoją energią, wzrastajcie w tym całym sobą. Dbajcie więc o tę część swojej duszy, w której jesteście z nią w jedności, bo to tu znajdziecie największego duchowego ukojenia. I to do tej energii będziecie chcieli zawsze powrócić. I dbajcie też o nią, jeśli ją spotkacie fizycznie na swojej drodze, o kontakt z nią, o to, by i jej nie zabrakło energii, którą jest wasza szczera chęć wzrastania. Wasze szczere oddanie jej uczuć.

   Dbajcie o nią i bądźcie z nią szczerzy, a odda wam do dyspozycji całą siebie.