Skip to main content

Duma

    Tylko dumna istota uniesie się honorem, ilekroć uzna, że coś jest wymierzone przeciwko niej. Tylko duszę przepełnioną tą energią, razić będzie każde słowo, w każdym też będzie doszukiwać się drugiego dna i ataku na siebie. Ale też, tylko osoba nią wypełniona, wstanie po przegranej bitwie, otrzepie się, posłucha jej głosu, by się nie poddawała i pójdzie dalej. 
    Jest więc nie tylko wskaźnikiem naszej niskiej świadomości, ale też i bierze udział w bardzo ważnych procesach, odpowiada bowiem za rozwój w nas poczucia własnej wartości. Wystarczy zatem, że jesteśmy z siebie dumni, choć z jednej rzeczy, a nasze poczucie własnej wartości, właśnie znalazło w nas punkt, od którego będzie się mogło rozrastać. 
    Urażona duma, potrafi bardzo długo się gniewać. A urazić może ją wszystko, od odrzucenia, przez pogardę, aż do jawnej ignorancji. Trudno jest nam się też z niej wyzwolić i ją przełamać. Raz urażeni, będziemy pamiętać latami, a nawet przeniesiemy urazę na kolejne wcielenia, reagując na tego, kto nam to uczynił natychmiastowym zamknięciem, niechęcią jawnie lub skrycie wyrażaną lub jawną wrogością. Ma ona też to do siebie, że lubi się odwdzięczać, najczęściej pięknym za nadobne. Dosłownie chcemy, by druga osoba poczuła ten sam ból, co my, w chwili urażenia. Długo zatem potrafimy, pod jej wpływem, planować zemstę. Najlepiej, by to była zemsta tej samej kategorii. Jeśli zostaliśmy zranieni uczuciowo, będziemy chcieli ją odrzucić i to w ten sam sposób. Niestety, satysfakcja, o ile nam się uda tego dokonać, nie jest tym, o co nam tak naprawdę chodzi, dlatego też, bardzo szybko dochodzimy do wniosku, że i tak nam to niczego nie rozwiązuje, bowiem, nadal będziemy czuć, że nasze pragnienie nie zostało spełnione. 
    Nie od dziś też wiadomo, że duma lubi wysoko unosić głowę i prowadzać się w parze z pychą. Przyjaciółki z nich zacne. Obie objawiają się wtedy poprzez zarozumiałość, ta zaś lubi być wyniosła, a nawet bywa butna i szuka wtedy sposobu na potwierdzenie swojej domniemanej wartości. Czasami staje się też bardzo próżna. Chełpi się wtedy swymi osiągnięciami, nadyma do granic możliwości i staje się bardzo zuchwała. To zaś prosta droga do upadku i zderzenia z rzeczywistością, nawet ona, bowiem, ma swoją granicę, której przekroczenie, doprowadza do upadku.
    Zobaczcie zatem, że ta sama energia, a potrafi mieć właściwości zarówno dla nas terapeutyczne, jak i te, które nas pokonują. Niestety, nie znika sama, ot tak, sobie. Nie da się jej też wyplewić afirmacjami ani usunąć nawet modlitwą. Oczyszczanie także jej nie zniweluje, jest bowiem częścią procesu nauki i kształtowania, właśnie poczucia własnej wartości. Niweluje ją jedynie świadomość siebie, jak i świadomość dokładnie tych samych procesów, które zachodzą i w nas, i w otoczeniu.  
    Nie warto się też z nią szarpać. Wystarczy rozwinąć samoświadomość, a przestaniemy czuć jej wpływ. Jest bowiem, jak program, z którego nasza dusza potrzebuje skorzystać przez jakiś czas, a gdy już wykształcamy odpowiednie funkcje i zbierzemy odpowiednią ilość doświadczeń, program wyłącza się sam. Do tego jednak czasu, da nam się we znaki, i to nie jeden raz, bez względu na to, co o sobie sądzimy. Niestety, w połączeniu z naiwnością, okaże się dla nas bardzo destrukcyjna. Obnaży bowiem w nas słabość i łatwowierność. W połączeniu zaś z głupotą, stanie się bałwochwalcza. Popchnie nas też w silną destrukcję, bo będzie chciała spełnić swoje pragnienie, nie licząc się z kosztami ani naszym zdrowiem.
    Gdy zaś połączy się z brawurowością, wskoczy na konia, weźmie szabelkę w dłonie i gnać będzie bez opamiętania za swoim wrogiem, póki go nie pokona, ukazując swą zajadłość i zaślepienie. Nie okaże też w żaden sposób pokory, nie schyli czoła, nie przyzna innym racji. Nie mówiąc o przyznaniu się do własnych błędów. Nigdy w życiu! Duma i błędy… jasne. Błędy innych, tak, jak najbardziej, znajdzie i wytknie od razu, ale nie swoje. Do nich się nigdy nie przyzna. Jest na to przecież zbyt dumna. 
     Trudna to energia do pracy i kształtowania. Polegli na niej nie jeden raz i ci, co już sięgali w duchowości gwiazd, jak i ci, co o nich dopiero marzą. Potrafi być też podstępna, ukryć się w prostym zaprzeczeniu. Jak tu bowiem przyznać, że się jest jeszcze dumnym, gdy ma się już tak wysokie o sobie mniemanie. Raczej powiemy, że, owszem, jesteśmy z siebie dumni, nie, że dumni, w ogóle. A ona się cieszy, gdy tak zaprzeczamy i mówi nam wtedy: a ja mam się dobrze w tobie. Rób dalej swoje. Może kiedyś zrozumiesz. I tylko trzeba uważać, abyśmy sami siebie nie urazili, nic bowiem gorszego, niż obraza swojego własnego majestatu, a ten potrafimy wręcz umieszczać na filarach niebios. I co wtedy, gdy sami siebie obrazimy i swą duchową wysokość? 
    Dlatego też, gdy już podejmujemy nad nią pracę, może warto zacząć od przeproszenia siebie i wybaczenia sobie. A najlepiej, przyznania, że to tylko doświadczenia i nie ma co się roztkliwiać, tylko trzeba dążyć do zrozumienia i tyle. Może w tym tkwi właśnie klucz, choć ten, niestety, ale musimy znaleźć już sami. Tylko my bowiem wiemy, co ją w nas tak naprawdę obłaskawia.