Skip to main content

Pochopność naszych decyzji

    Co nagle, to po diable, mawiają jedni. Śpiesz się powoli, mówią inni. Pośpiech, to jedynie przyjaciel niedbałości, mówią trzeci.
Jedną z podstawowych intencji, które nam towarzyszą podczas podejmowania działania, jest niecierpliwość. Podlegamy jej, gdy nasza nieświadomość jest na tyle duża, iż nawet nie jesteśmy w stanie dostrzec, że w ogóle nami kieruje. Nie dostrzegamy wtedy błędów, które popełniamy. Nie widzimy ran, które sami sobie zadajemy lub innym. Nie jesteśmy w stanie dostrzec nawet konsekwencji. A nawet wtedy, gdy boleśnie odczujemy skutek, nawet wtedy nie jesteśmy w stanie dostrzec, co nami tak naprawdę kierowało.
    Ileż to razy w dzieciństwie słyszeliśmy: no, gdzie, gdzie się tak śpieszysz? Powoli! A nam było śpieszno. Do czego? Sami nie wiemy. Chcieliśmy doświadczać i już. Biec co tchu, jakby na końcu czekało na nas jakieś ogromne spełnienie. I nawet, gdy się potykaliśmy, wstawało się wtedy, otrzepywało kolana i biegło się dalej. Nie wynosiliśmy z tego żadnej nauki. Nie wykształcaliśmy w takich momentach żadnej mądrości. Nasz umysł, biegł po prostu dalej i nie chciał się zatrzymywać, bo, po co miały się zatrzymywać? Liczyło się doznanie, a doznanie było niezwykłe. Gdy się biegnie przecież, wydziela się tak duża dawka endorfin, iż człowiek wpada w stan euforii. Podobnie jest z naszą niecierpliwością. Chcemy biec, chcemy znów wpaść w nurt i poczuć stan euforii. To na niej nam zależy. Znów być na haju doznań. A gdy trzeba zwolnić, wykonać więcej kroków, gdy trzeba się zastanowić, nie odczuwamy euforii. Mądrość przynosi uspokojenie, zwalania się myślenie w chwili, gdy jej używamy. Nie doznajemy wtedy podniecenia, nic nas nie pobudza. To, co wcześniej było tak cudowne, wspaniałe, takie ach, przy mądrości gaśnie, my zaś widzimy jedynie wtedy cel i efekt, który chcemy osiągnąć. Wiemy, dokąd nas to prowadzi. Wiemy też, po co wyruszyliśmy w tę drogę. Nie dla euforii, jak myślimy przy niecierpliwości. To, co dostrzegamy przy mądrości, ma dla nas o wiele większe znaczenie, widzimy w tym po prostu sens. Dostrzegamy istotę tego, co nas popycha do działania.
    Śpiesząc się zaś, skoncentrowani jesteśmy tylko na doznaniach. Niczego nie chcemy wtedy widzieć, nie słuchamy cudzych rad, nic nie dociera do naszej świadomości, poza jednym, chcemy doznawać. Nie przeżywamy wtedy świadomie życia, nie jesteśmy w stanie dostrzec drobnych chwil, wszystko zlewa się w jedno doznanie. I oby to była tylko euforia, nie zaś szał lub amok. Wtedy jeszcze trudniej jest nam dostrzec samych siebie, nie mówiąc o tym, co nam wtedy umyka w życiu. Liczy się tylko doznanie, umykają zaś te rzeczy, które składają się na nasze pozostałe zadania. Nie uczymy się nowych rzeczy, nie budujemy naszej stabilizacji. Nie poprawiamy jakości życia, w poszczególnych jego sferach. Nie widzimy tego. Nie myślimy nawet o tym, że są jakieś sfery. To nas nie interesuje. Po co mamy wtedy w ogóle myśleć o sprawach przyziemnych. W naszym stanie euforii, przynajmniej wiemy, że żyjemy. Ogień, który wtedy czujemy, powoli jednak nas spala. Wysusza nas od wewnątrz, wypala naszą duszę, by w efekcie objawić się całkowitą suszą. Nie ma już co nas wtedy pobudzać do działania. Nie mamy już sił, by zrobić czegokolwiek więcej. Padamy ze zmęczenia.
    Niestety, jeśli nie zrobimy czegoś w tym momencie z niecierpliwością, nie zatrzymamy samych siebie, proces niechybnie się powtórzy i będzie powtarzał, aż w końcu, ostatnią siłą woli podniesiemy głowę i dostrzeżemy, że obok są inni, tacy, którzy nie gonią, nie śpieszą się, którzy potrafią zatrzymać się i potrafią delektować się chwilą. I jeśli zapragniemy wtedy doznać spokoju, nasze życie zacznie się zmieniać, inaczej, odsapniemy jedynie chwilę, zbierzemy siły i dalej będziemy pędzić, zatracając się w swoim własnym pędzie.