Skip to main content

Bliźniacze wykluwanie duszy

Jeśli myślicie, że wchodzenie w jedność to jedyny wasz problem, po spotkaniu z bliźniakiem, mylicie się. Tych problemów pojawi wam się cała masa, i to niemalże od samego początku.

    Dziś o bliźniaczej przemianie, która zachodzi wokół.

    Spotkanie bliźniaczych dusz to jedno, wchodzenie w proces jedności, to drugie, ale ciekawe rzeczy dzieją się też wokół nas, i warto się temu przyjrzeć. Chodzi mi mianowicie o pewien proces, który zachodzi równolegle, gdy dochodzi do spotkania bliźniaków, a który to wywołuje chęć wyzwolenia się ze starego świata przywiązań. Nagle bowiem staje się ten świat ciasny, nagle wszystko nas dusi, nagle następuje wiele zderzeń z rzeczywistością, a my już do niej nie pasujemy. Mamy wręcz wrażenie, że w niej ugrzęźliśmy. Wszystko zaczyna się nam od tego momentu ukazywać, wszystkie ograniczenia, być dla nas widoczne, i to często w przejaskrawiony sposób, jeśli bronimy się przed zobaczeniem tego.

    I nie chodzi o bliskie relacje, a o całe otoczenie, cały wręcz świat i rzeczywistość, która była dla nas do tej pory bezpiecznym miejscem, dla naszej egzystencji.

    Nagle się okazuje, że ta rzeczywistość się zwyczajnie wypaliła. Zaczynamy czuć chęć wyzwolenia się wręcz z samych siebie, wyłuskania ze starych schematów, przywiązań, uwarunkowań, mechanizmów, którym podlegaliśmy. Nasza dusza zachowuje się tak, jakby chciała się wykluć. Dosłownie. Jakby cały proces jedności tego właśnie dotyczył, a spotkanie dwóch części tej samej duszy było jak spotkanie plemnika z jajeczkiem. To dokładnie ten sam proces. I to, co się dzieje w trakcie jedności, jest formowaniem, zwyczajnie, jednego duchowego organizmu, który na koniec chce się wykluć ze starego Ja. Chce już istnieć jako jedna postać.

    Nie liczcie też na to, że jedność i wyklucie się, to koniec. Ten wykluty organizm, połączona dusza, ma przed sobą do przejścia wszystkie etapy rozwoju, na wszystkich poziomach, gdzie rozciąga się egzystencja duszy. A nawet w materii. Tu także zachodzi potrzeba manifestacji swego połączenia i życia w jednej postaci. Kto zaś zna te etapy, doskonale wie, jak przebiega życie. Połączona dusza przejdzie zatem etapy niemowlęctwa, poziom dziecięcego rozwoju, młodości, dojrzałości i starości.

    Zazwyczaj potrafimy to sobie jedynie wyobrazić na poziomie materialnym, w odniesieniu do etapów, przez które przechodzi ciało fizyczne, ale duchowo, jest to ten sam proces. Jedynie zachodzi na subtelniejszych poziomach. Nie kończy się on zatem na śmierci ciała fizycznego obojga bliźniaków lub któregoś z nich.

    Gdy jedno umrze szybciej, drugie czeka, jest obok. Później zaś, proces przenosi się do wyższych wymiarów i jest on dokładnie taki sam, jak tu.

    Wszystko też zależy, jakiej duszy to dotyczy. Jak wiele posiada ona elementów, pozwalających jej przemierzać cały nieboskłon. Nie wszystkie bowiem dusze posiadają elementy, z których może wykluć się większy organizm.

    Zauważcie, że jest wiele organizmów prostych, co nie oznacza, że tam nie zachodzi też ten sam proces jedności. Zachodzi, jak najbardziej, i w tamtym wymiarze postrzegania, jest to cała rzeczywistość tych istot.

    Na co trzeba zatem zwrócić uwagę? Na samo zjawisko. Jest ono powszechne i doświadczmy go tak naprawdę każdego dnia. I tylko my nie widzimy, w jakim wymiarze się ono dzieje. Znamy to zjawisko jedynie z opisów, o spotkaniu bliźniaczych dusz, a to nie prawda. Nie dotyczy ten proces tylko, tego spotkania. Dzieje się bowiem za każdym razem, gdy to, co od siebie oddzielone, wraca do jedności. To tylko kwestia percepcji, świadomości i świadomej obserwacji tego procesu.

    Zwykle nie zwracamy na ten proces kompletnie uwagi, chyba że ktoś boi się ciąży i zajścia w nią. Ale to tylko w tym zakresie. Nikt sobie nie zadaje pytania, czy ten proces dzieje się jeszcze, gdzieś, w innych miejscach? A dzieje się, i tylko wystarczy rozszerzyć swoją świadomość, zwrócić uwagę na to, co do tej pory ignorowaliśmy, a możemy ujrzeć cały wszechświat i wszystkie procesy, które w nim zachodzą, przyglądając się jedynie temu na podstawowym poziomie naszego postrzegania. Tak, nie trzeba do tego żadnego mikroskopu. Nie trzeba patrzeć w gwiazdy, by dojrzeć to, co dzieje się wokół nas. Wszystko jest tu i dzieje się na naszych oczach, to tylko my tego nie widzimy. Dlatego też, gdy zachodzi ten proces, w trochę większej skali, gdy np. spotkamy bliźniaczą duszę, myślimy, że to takie Wow! Że to koniec świata. Nic bardziej mylnego.

    Oddalcie perspektywę, spójrzcie na dany proces z większej odległości, a zobaczycie, że za każdym razem to ten sam proces, oddalania i przyciągania. Tak działa wszechświat, oddala się i zbliża. Oddycha. Pulsuje w nim życie, a owa jedność to nic innego, jak fuzja energii, która rozpoczyna nowe życie, np. gwiazdy, nowe życie w nas samych, nowe życie naszej duszy, naszego ciała, naszej rzeczywistości, naszego wszechświata.

    Spójrzcie, proszę, głębiej, a ujrzycie siebie jako część tego procesu. I o to chodzi.