Skip to main content

Bliźniacza jedność aspektów

Jeśli myśleliście, że spotkanie się dwóch części tej samej duszy to koniec waszej wspólnej podróży, mylicie się. To dopiero początek. Wasza miłość, jedność waszej części duszy może się bowiem stać od tego momentu punktem, do którego będą dołączać kolejne aspekty waszej duszy, by poprzez was mogły się łączyć i wchodzić w jedność.

   Tak, kochani, wasza jedność to nie wszystko. Wasza dusza może być bowiem kolektywna i składać się z wielu części, nazywanych aspektami. Może w tym samym czasie doświadczać, tym samym w innych wymiarach, w innych ciałach, w innych miejscach we wszechświecie, w równoległych rzeczywistościach, a nawet na innych planetach. I jeśli wydaje wam się, że coś się w was dopełniło, i macie już z głowy resztę swego istnienia, to… tak nie jest.

   Równolegle bowiem dokonuje się w nas i wokół nas o wiele więcej rzeczy, niż jesteśmy w stanie ogarnąć naszym, dość mocno bym powiedziała, ograniczonym neuronalnie, mózgiem. Można to jednak ogarnąć przy małym wysiłku, gorzej z drugą częścią duszy, która może znajdować się na nieco innym poziomie świadomości niż wy, i mieć problem z akceptacją pewnych aspektów, i nie chcieć wręcz podjąć pracy nad ich akceptacją.

   Jeśli wasz bliźniak zdążył wyrównać się z wami w rozwoju, nie ma problemu, świadomość tego, że dany aspekt może przynieść jeszcze coś do uzdrowienia, nie wpływa w żaden sposób na jego postawę. Przyjmuje tę energię, pozwala jej się ukazać, nie obraża się, gdy wy wchodzicie z tym aspektem w interakcję i pomaga wam to przepracować, jak i tej części duszy, do końca. Inaczej, może zahamować cały proces, doprowadzić do zerwania z wami relacji, uciec, zamiast podjąć temat i go nie przepracować.

   O uciekających bliźniakach napisałam już wiele artykułów. Doświadczyłam tego osobiście jeszcze więcej razy, niż opisałam. Czy sama uciekałam? Tak, niezwykle często. Dlaczego? Bo jest jeden taki aspekt, który za to odpowiada, i strasznie jest go trudno w sobie uzdrowić. Mianowicie, jest to aspekt dumy. A, wierzcie mi, jest coś w nas, co jest najłatwiej urazić, nie mówiąc o drugiej stronie.

   Gdy już weszliście w proces jedności i już zajęliście poziom głównego aspektu, i dołączają do was inne aspekty, a macie nieuzdrowiony aspekt dumy, mogę dać wam gwarancję, że ten urazi się z milion razy, zanim wejdzie w jedność. I nie ważne, że mamy już dumę uzdrowioną, w stosunku do innych, w prawie stu procentach. Tu działa to inaczej. Bliźniaczość wzmacnia to do takiego stopnia, iż człowiek czasami się zastanawia, czy uciec, czy zrobić tej drugiej stronie krzywdę. A wszystko, w pełnej świadomości dziejącego się procesu.

   Aby to lepiej zobrazować, musicie najpierw zrozumieć, jaki w was zachodzi podczas jedności proces.

   Najpierw zatem pozycję zajmujecie wy, główny aspekt duszy. Później dołączają do was kolejne aspekty, by poprzez was łączyć się jako pary przeciwieństw, i także wchodzić w jedność. To tak, jakby dołączały do was zagubione kropelki waszej duszy, a wy musieliście je teraz naprawić, oczyścić, wznieść ich wibrację do takiej, umożliwiającej im połączenie i wejście w jedność. Ale to nie koniec procesu.

   Po wejściu w jedność płyną wyżej, dołączają do źródła, przechodzą proces rozpadu i ponownych narodzin, by znów od nowa zacząć swą duchową ścieżkę.

   Niestety, nie pocieszę was w tym momencie, to się nigdy nie kończy. I gdy wy zajmujecie pozycję, w duszy, głównego aspektu, wyższy aspekt, który pomógł wam się wznieść do poziomu głównego aspektu, może tym samym popłynąć wyżej, rozpłynąć się w źródle, ponownie narodzić, rozdzielić i zacząć proces od początku. Pewnego zatem dnia, to wy staniecie się wyższym aspektem, na waszym miejscu pojawi się inny aspekt waszej duszy, który stanie się głównym aspektem i to on będzie pomagał innym aspektom dołączać do siebie, i się wznosić, wy zaś wzniesiecie się wyżej, połączycie ze źródłem, rozpadniecie, narodzicie na nowo, oddzielicie od siebie, by zacząć swoją ścieżkę na nowo.

   Brzmi strasznie? Pewnie tak, ale, cóż, takie jest życie, ono nigdy się nie kończy. Wasze istnienie również. Kończycie coś i zaczynacie od nowa. Wejdziecie w jedność, by znów się oddzielić od siebie i znów za jakieś milion lat się spotkać, wejść w jedność i zabawa zacznie się od nowa.

   A po drodze, cóż, możecie z milion razy chcieć zabić swoją drugą część duszy, wchodzić z nią w trudne doświadczenia, porzucać ją, uciekać od niej, kłócić się i kochać ją do szaleństwa. I wyobraźcie sobie, to nie ma końca.

   Jakże cudne są zatem chwile bez siebie i jakie straszne zarazem. Nie ma bliźniaka, możecie odetchnąć, ale jak go nie ma za długo, wpada się w rozpacz, zaczyna się go wołać, szukać, przyciągać, bo jeszcze zrobi sobie krzywdę. A gdy się pojawia, cóż, szaleństwo zaczyna się od nowa. Choć, nie, bywają chwile spokoju. Trwają może z jeden dzień, ale bywają.

   I nie myślcie sobie, że jak nie macie kontaktu z własną bliźniaczą duszą, proces wchodzenia w jedność nie dokonuje się nadal. Dlaczego? Cóż, z prostego powodu. Bo nie da się tego zatrzymać, a ucieczka nic nie da. To tylko brak kontaktu na poziomie fizycznym. Na poziomie duchowym dusza nie ma już tego problemu. Odnajduje się z łatwością, a z jeszcze większą łatwością kontynuuje już rozpoczęte procesy. Dlatego, nie płaczcie za swoim bliźniakiem, że go nie ma z wami na poziomie fizycznym. Na poziomie duchowym na pewno jesteście w kontakcie. A jeśli za wami zatęskni, cóż, to już wasza indywidualna decyzja, czy go przyjmiecie z powrotem. I nie bójcie się, że się nie spotkacie ze swoją bliźniaczą duszą. Spotkacie się w końcu. Tak to jest bowiem zaprogramowane, by to, co w jedności rozdzielało się, oddalało się od siebie, doświadczało, a później znów się spotykało i wchodziło w jedność. Z tego rodzi się przecież cały wszechświat.

   Pomyślcie zatem o tym samym procesie, bo zachodzi on wszędzie, zarówno na poziomie duszy, jak i na poziomie słońca, galaktyk, wszechświata. Wszystko bowiem przechodzi dokładnie ten sam proces, tylko skala się zmienia. Wszystkim zawiaduje jakaś istota, wszystko żyje, najmniejsza nawet drobinka wszechświata. A my jesteśmy po prostu tego częścią. Wystarczy to jedynie pojąć.