Skip to main content

My, jako nieskończone pole możliwości

    Świadomy wpływ na rzeczywistość, zaczyna się od nas samych. Od zmiany, której dokonać możemy w sobie. Ta zaś, zaczyna się od wyczucia, czy to, czego chcemy dokonać, jest w zasięgu naszych możliwości. Jeśli jest, zmiany dokonujemy niezwykle szybko i jest to najczęściej dostrzeżenie innego siebie. Swojej własnej istoty.

    Gdy dostrzeżemy w tym potencjał, zmiana może być radykalna. Możemy też rozciągnąć ją na kolejne obszary wewnętrznej i zewnętrznej rzeczywistości.  

    Często takiej zmiany dokonujemy nieświadomie, targani jedynie wewnętrzną potrzebą wyrwania się z czegoś, co nas blokuje lub ogranicza. Czasami tę potrzebę wywołuje ból lub trauma, której doświadczamy. Nie chcemy być już w tym miejscu, nie chcemy przebywać z jakimiś osobami. Chcemy zmiany i tylko ta myśl potrafi kierować nami w takim momencie: uciekaj, wyrwij się z tego! krzyczy nasz instynkt. To on chce uciec od tego, co dla nas złe i niedobre, potrafi zatem zadziałać równie mocno, jak i intuicyjna potrzeba dokonania zmiany. Nie inaczej jest też, gdy dokonujemy tego świadomie. Gdy świadomie planujemy zmiany, świadomie określamy, czego już nie chcemy, co nam się nie podoba w obecnej rzeczywistości, którą sami tworzymy.

    Od tego przecież zaczynamy listę gotowości, na podstawie której, możemy już wykonać modlitwę transformacyjną. Nie jest też trudno ją wykonać. To po prostu zbiór tego wszystkiego, czego nie lubimy i nie chcemy w sobie lub w naszym życiu. Do niej trzeba zawsze stworzyć przeciwwagę, czyli listę tego, co w związku z tym chcemy. Co lubimy lub to, co nam się podoba lub czego pragniemy. To niezwykle istotny proces, związany z samo-uświadamianiem. To zaś jest podstawą poznawania siebie. Określania możliwości, którymi dysponujemy. Dysponujemy zaś nieograniczonymi możliwościami dokonywania zmian w swoim życiu, jak i w naszym wnętrzu. Już samo to, że o tym pomyśleliśmy, oznacza, że jest to możliwe. Nie wiemy jedynie, jak tego dokonać. To, co się dzieje z nami później, to trochę inna bajka. Często, bowiem, zniechęcamy się już na starcie. Owszem, wiemy, że coś jest możliwe i na tym się kończy nasze planowanie. Wiemy, że możemy się zmienić, ale, po co? myślimy sobie. Tymczasem, nam jest potrzebna często radykalna zmiana. Taka zwykła, to za mało. Szczególnie ta wewnętrzna, gdy przydałoby się, byśmy zmienili cały swój światopogląd. Nie jest to, oczywiście, łatwe, ale możliwe. I taką możliwość, warto by było, gdybyśmy najpierw dostrzeli, że jest szansa na całkowitą zmianę naszych przekonań, a co za tym idzie, na zmianę życia. I to właśnie będzie wymagać od nas, byśmy najpierw poznali siebie. Określili, które z przekonań lub poglądów najbardziej nam w życiu szkodzą. Czyli: w których obszarach jesteśmy zwyczajnie głupi lub naiwni. Tylko, jak tu powiedzieć: jestem głupia. Już lepiej brzmi: mam złe przekonanie o sobie. Nieprawdaż?

    Poznając zaś siebie, zmuszeni jesteśmy, w zasadzie, na każdym kroku, mierzyć się z jakąś prawdą o sobie. Jednakże, jeśli już zaczniemy ten proces świadomie, nagle ujrzymy dużo bogatszy świat niż mogło nam się wydawać. Ujrzymy samo życie. Jego inteligentną formę. Staniemy się też wrażliwsi na odbieranie subtelnych wibracji. Te zaś, ukażą nam nasz wewnętrzny świat.

    Jesteśmy bardziej złożeni niż nam się wydaje. Większości rzeczy, po prostu nie widzimy, a dopiero w wyniku rozwoju, ukazuje nam się wielobarwność naszej duszy. To nam zaś otworzy drogę do widzenia poza wymiarem własnej rzeczywistości.

    Droga jest prosta, trzeba jedynie zapragnąć poznać siebie i stać się tym, czym chcemy się stać, a naprawdę wszystko stanie się możliwe.