Skip to main content

Co ma dla nas znaczenie

    To my decydujemy o tym, czy coś jest dla nas ważne, czy też nie. To my nadajemy znaczenie sprawom, w których uczestniczymy. Niektóre rzeczy zdarza nam się przez to wyolbrzymiać, inne czynimy zbyt ważnymi w naszym życiu, a jeszcze inne staramy się aż nadto zignorować, nie rozumiejąc przy tym, po co my to w zasadzie robimy. Podobnie jest z niektórymi osobami w naszym życiu. Obecność jednych wydaje się być wręcz bez sensu, ale są. Inni są dla nas tak ważni, że nie pozwalamy im wręcz z niego odejść. Jeszcze inni, nawet gdyby zniknęli, nie zauważylibyśmy ich nieobecności. Życie bez niektórych osób w naszym życiu wydaje się być wręcz pięknym dla nas scenariuszem, choć nie wiemy, jak mamy się ich pozbyć. Inni taki scenariusz przekładają na życie publiczne i wręcz marzą o tym, by zniknęły z przestrzeni publicznej niektóre znane osoby.
    Co ma zatem dla nas znaczenie? W zasadzie nikt ani nic, poza tym, które sami czemuś, co robimy lub czyjejś obecności w naszym życiu nadajemy.
    – Bez ciebie moje życiu nie ma sensu – mówimy ukochanemu lub komuś innemu.
    I rzeczywiście, gdy ta osoba odchodzi, życie potrafi w jednej chwili stracić dla nas sens. A przecież żyjemy dalej, dalej oddychamy. Nadal budzimy się i zasypiamy. Nasz dzień nadal jest wypełniony tymi samymi czynnościami. Mimo jednak to, nie widzimy już w tym żadnego sensu, ani w oddychaniu, ani w codzienności, jak i w tym, że w ogóle żyjemy.
Można by rzec, bez sensu. W jaki bowiem sposób, obecność drugiej osoby, może przejąć aż tak dużą kontrolą nad sensem naszego życia. Może. I owszem. Jednakże, tylko za naszą przyczyną. To my musimy sprawić, by ta obecność owego sensu nabrała. To my musimy to zrobić. I to robimy. Wyolbrzymiamy znaczenie cudzej obecności, choć nie rozumiemy, że nie o nią nam w zasadzie chodzi, a o to, co wnosiła do naszego życia, jaki rodzaj energii, w jaki wprowadzała nas nastrój. To na tym nam zależało.
    Gdyby ta osoba była choć odrobinę inna, jej obecność nie miałaby już dla nas takiego sensu. To skład jej esencji sprawił, że zapragnęliśmy, by zagościła w naszym życiu na dłużej lub nawet na stałe.
Podobnie jest z sytuacjami. Uczestniczymy w wielu sytuacjach i już po chwili o nich nie pamiętamy. Jednakże, są takie sytuacje, które sprawiły, iż nasze życie na przykład diametralnie się zmieniło. I na początku możemy nie rozumieć tego, co się stało. Jeśli jednak chwilę się nad tym zastanowimy i dostrzeżemy w tym głęboki sens, sytuacja nabiera dla nas innego znaczenia. Rozumiemy już, po co dana sytuacja zadziała się w naszym życiu, w jaki sposób nas zmieniła, jak na nas wpłynęła, jak i to, gdzie nas dalej popchnęła. Widzimy w niej zarówno przyczynę jak i skutek.
    Są jednak takie sprawy, które mogą wydawać się bez sensu, a mimo to czujemy, że mają dla nas ogromne znaczenie. Podobnie, jak obecność pewnych ludzi w naszym życiu. Mówimy wtedy: to bez sensu. Ten związek jest bez sensu, to uczucie jest bez sensu. Podobnie też potrafimy się odnieść do własnych działań i też potrafimy powiedzieć: to bez sensu. Po co ja się tak męczę? Po co mi to wszystko? Po co ja się w to wpakowałam?
    Ten moment, utraty sensu, jest dla nas równie ważny, co chwila, gdy ten sens w czymś znajdujemy. Następuje wtedy rozpad i narodziny znaczenia. Musimy się na nowo określić. Odnaleźć sens życia, odnaleźć sens w tym, co robimy, w naszych relacjach, związkach a nawet w codzienności. I aby go odnaleźć, potrafimy czasami odbyć naprawdę długą podróż, uciec na drugi koniec świata, by na nowo zyskać perspektywę wobec życia. Mieliście tak? Zdarzyło wam się utracić sens życia i go na nowo znaleźć. Zdarzyło się wam dostrzec bezsens w tym, co robiliście i na nowo nadać temu, co robicie, znaczenie. Co zaś z tymi, którzy go nigdy nie odnajdują. Bo i tak się zdarza. Szukają go przez całe życie, odwiedzają wiele świątyń, pytają innych ludzi o to, jak go odnaleźć i nigdy go nie odnajdują. Umierają z poczuciem pytania: jaki był sens mojego życia? Po co w ogóle żyłem? Komu było potrzebne moje istnienie? Dlaczego komuś tam na górze zależało, bym cierpiał.
    Jedni znajdują wtedy odpowiedź w wierze, inni w filozofii, a jeszcze inni w zwykłych codziennych sprawach, a jeszcze inni w ogóle go nie odnajdują.
    Jedni przeklinają swoją rodzinę i nie widzą sensu w jej tworzeniu, inni wręcz przeciwnie. Według tych pierwszych, ten, kto ich spłodził, był tylko dawcą nasienia. Matka jedynie biologicznym inkubatorem. I niczego więcej z tego nie wynieśli. Nie odczuli ni ciepła, ni miłości. Po co więc samemu tworzyć coś tak niezdrowego – mówią.
    Tymczasem, nawet i to ma swój sens, jedynie my nie umiemy go w tym odnaleźć. Wszystko ma bowiem swoją przyczynę i wszystko odczuwamy jako skutek owej przyczyny. To jedynie kwestia świadomości, by dostrzec, jak głębi wpływ na nasze życie ma dane doświadczenie. By dostrzec, dlaczego coś jest dla nas tak ważne, iż chcemy to zatrzymać na zawsze, choćby tylko we wspomnieniach. I to my musimy zapragnąć, by chcieć odkryć sens w nas samych, w naszym życiu, w naszych działaniach, jak i w naszych relacjach. Tylko od nas to zależy, czy go w końcu odkryjemy. Nie martwcie się jednak, jeśli nie teraz, to w którymś z kolejnych wcieleń, na pewno. Tak to jest po prostu skonstruowane, by w końcu to zrozumieć