Skip to main content

Bycie kontrowersyjnym, a bycie sobą

    Gdy zaczynałam moją przygodę z duchowością, nie sądziłam, że w niektórych osobach będę wzbudzać aż tak silne emocje. Jednakże, gdy sięgnęłam wstecz, odkryłam, że w zasadzie, wzbudzałam je zawsze. Zawsze byłam inna, a poprzez swoją inność, niekoniecznie mieściłam się jakichkolwiek kanonach społecznych norm. I choć środowisko, w którym się wychowywałam, naprawdę mocno starało się mnie zmienić, pozwalałam się zmieniać we mnie jedynie temu, co sama uznałam za słuszne. I nie ważne, czy dostawałam za to lanie, czy byłam posądzana o konszachty z siłami nieczystymi, szłam uparcie wyznaczonym szlakiem. Dziś bym powiedziała, że byłam po prostu sobą. Jednakże, mijały lata, a ta moja inność nie tylko nie odstraszała, ale wręcz bym powiedziała, że była intrygująca dla innych. Tak jest też do dziś, a ja tylko jestem sobą. Co to dokładnie oznacza? Otóż to, że wszystko, co robię, robię po prostu po swojemu, nadając temu trochę inną barwę niż to jest powszechnie przyjęte. Otwieram dzięki temu nowe szlaki, przecieram je i zostawiam ślad. I cały czas się uczę. Jest tak wiele rzeczy w tym świecie, których nie umiem, nie rozumiem jeszcze, nie wiem, jak działają, nie potrafię ich wykonać samodzielnie. I nie będę udawać, że potrafię je wykonać. Jednakże, w tej mojej inności z łatwością odnajduję takie cechy, jak cierpliwość i pokorę.
    Pokora, to świadome przyznanie, że czegoś nie wiem, okraszone jednocześnie otwartą postawą wobec świata, ciekawością i chęcią uczenia się. Co to oznacza w praktyce? Ano to, że zawsze przyjmuję postawę ucznia. Zawsze jestem ciekawa nowych rzeczy, chętna do nauki, chłonąca wiedzę, która ukazuje mi nowe spektrum rzeczywistości. I we wszystkich widzę niezwykłe źródło dostępu do niej, dostępu do tego, co mogę jedynie zaspokoić poprzez obcowanie z ludźmi. Dlatego tak lubię ludzi, są skarbnicą wiedzy i doświadczeń. A im trudniejszych doświadczyli przeżyć, tym są dla mnie wartościowsi.
    Kolejną cechę, którą w sobie bardzo lubię, to upartość. Oj bywam uparta i śmieję się czasami, gdy moja córcia wykazuje podobną cechę, mówiąc, że jest uparta jak jej matka. Staram się też być konsekwentna. I tego też uczę moje dzieci. By były konsekwentne i zmieniały swój upór w podstawową wartość, na której będą budować swoją samoocenę.
    Kiedy jednak patrzę na świat, ludzi, mogę dostrzec różne oblicza kontrowersyjności. Nie jest to też coś, co się podoba innym. Mogą być zaciekawieni ową innością, jednakże, w większości przypadków, kontrowersyjność jest drażniąca, bo wymyka się wszelkim definicjom. I nie ukrywam, że i mnie czasami drażniła. Do chwili, gdy nie ujrzałam jej w sobie samej i nie zadałam sobie pytanie, czy aby nie jestem podobna. I tak, posiadam wiele wspólnych cech, które mają i inni, których mogę uznać za kontrowersyjne postacie. Niestety, trzeba bardzo uważać, by nie zamieniło się to w butność, pychę, byśmy nie stali się zbyt prowokacyjni. To my sami powinniśmy ją w sobie tonować, inaczej, narobimy sobie kłopotów. Mnie w tym pomogła pokora. Uznanie, że nie jestem pępkiem świata, nie wiem wszystkiego lepiej od innych, bo przecież nie przeżyłam cudzych żyć. Ale też i nie wolno stawiać wtedy innych na piedestale. Inaczej, będziemy popadać w skrajność. Dzięki zaś otwartej postawie, we wszystkim potrafię dostrzec możliwość wzrostu. Nie tylko własnego. I jakąż mam radość, gdy odkrywam kolejną rzecz, której mogę się nauczyć. Jaka jestem dumna z siebie, gdy dzięki temu, czego się nauczyłam, polepszam jakość mojego życia. Innych również. Nauczyłam się więc panować nad sobą. Nauczyłam się być pokorną, cierpliwą, konsekwentną w działaniu. Nauczyłam się pracować w ciszy, jak i wyznaczać jasne cele. Wiem, po prostu, dokąd zmierzam, zaś to, jak jestem, cóż, to mi tylko w tym pomaga.