Przeładowany umysł
Zbyt duża ilość wrażeń, może rzeczywiście przytłoczyć. Możemy poczuć się wręcz zmęczeni psychicznie. Zbyt mała ilość wrażeń, potrafi nas znów przerazić. Nic się nie dzieje, a my nie lubimy nudy, a przede wszystkim, nie lubi jej nasz umysł. A on ciągle się nudzi. Ciągle szuka nowych zjawisk, które przyciągają jego uwagę. Wciąż potrzebuje coś przeżywać.
Witać to dobrze w naszej postawie. Niecierpliwimy się wtedy bardzo mocno, szybko nudzimy tym, co jeszcze do tej pory było dla nas tak ekscytujące. Już chcemy następnych rzeczy, które nas zafascynują. Denerwuje nas wręcz w to, co nas otacza, czym wypełniliśmy nasz dom, nasza praca. Już byśmy coś zmienili, uciekli od codzienności, zwykłych czynności. Denerwują nas, długo przebywający w naszym życiu ludzie. Nie chcemy się nimi zajmować, dbać o to, co przestało nas bawić. Chcemy wrażeń, przeżywać życie, w skali: ach!
– Ach, pojechaliśmy w góry – chwalimy się znajomym. – Ach, byliśmy ostatnio w jakimś cudownym miejscu, w innym kraju. Ach, kupiliśmy to lub tamto. Ach, zobaczyliśmy jakiś spektakl. Ach, ileż się działo na ostatniej imprezie. Ach, jak cudowny kurs rozwoju osobistego zaliczyliśmy. Ach, ile nam wyszło ostatnio w pracy nad sobą.
Zauważyliście, ile wydajemy w życiu tych achów. I jak bardzo ich pragniemy. Bo co to za życie, gdy ich w nim nie ma, gdy nie możemy się ekscytować podróżami, znajomościami, nowo zakupionymi rzeczami. Potrzebujemy ich, jak mawia większość, by nie uznać życie za zmarnowane. Tymczasem, nawet nie widzimy, ile rzeczy w ten sposób zaniedbujemy wokół siebie, nie mówiąc o sobie samych i własnym rozwoju. Zaniedbujemy swoje ciała, odżywianie, zaniedbujemy nasze związki i relacje. Nasz dom, naszą pracę i naukę. Bo to już było, to nie jest już dla nas ekscytujące. Było ekscytujące na początku, gdy pragnęliśmy mieć męża/partnera, dziecko, dom, samochód, psa, rybki, kota lub inne zwierzątko. Wtedy tak, na samym początku, gdy dopiero o tym marzyliśmy lub zaczynaliśmy swoją przygodę w zakładanie rodziny, wtedy to było ekscytujące. Nowy piesek, oj, jaki on potrafi być ekscytujący, gdy jest szczeniaczkiem. Nowy kotek? Toż to sama rozkosz. Tylko, problem w tym, że my nie widzimy, iż to nie wynika z prawdziwej potrzeby zaopiekowania się zwierzęciem, tylko, jest to zachcianka umysłu. Nasz umysł interesuje tylko ten moment, gdy to planujemy i przeżywamy sam zakup. Nasz umysł nie interesuje za mocno, co będzie dalej, tylko chwila, gdy napięcie jest największe. A my mu ulegamy. I jakież my potrafimy głośne wydać: ach! Jakież ono potrafi być wspaniałe. I jakże pięknie się wzmacnia, gdy inni z nami także wydaj: ach! I nie widzimy tylko jednego, że to iluzja. Bardzo silna iluzja, która w dodatku wykorzystuje nasze pragnienie doświadczania pełni i jedności. Umysł nie chce, byśmy świadomie patrzyli na życie. Zwodzi nas swoim zachwytem. Taka też jego rola i właściwość, dlatego też, ci którzy ujrzeli, jak wielką jest iluzją, wiedzą doskonale, jak trudno jest się z owej iluzji wyzwolić. Jak trudno jest zyskać jasność postrzegania i myślenia. Jak trudno jest wyjść poza sferę pragnień, achów i zachwytów. Żyjemy w umyśle i wydaje nam się, że jest całym naszym życiem. Gdy, tymczasem, jak wiele jest poza nim, tego już nie jesteśmy w stanie dostrzec, a jest. I wystarczy jedynie przemóc swoją wolą jego wabiącą naturę, a można ujrzeć całość projekcji tego świata. Piękny widok i jakże przemyślany w swej formie. Wtedy, to możemy dopiero westchnąć… ach!