Skip to main content

Emocjonalna strona życia

    Gdy patrzymy na życie od strony doświadczeń, może wydawać nam się niezwykle wymagające. Szczególnie, gdy przychodzi nam się na co dzień zmagać z jego trudami, walcząc o byt i przetrwanie. A nie jest to łatwe, zwłaszcza wtedy, gdy nie mamy wykształconej świadomości własnych możliwości lub jakichkolwiek umiejętności, które by nam to ułatwiały. Choć, w sumie, do wykształcania umiejętności związanych z przetrwaniem, jesteśmy akurat zmuszeni od pierwszych chwil naszego życia. Każdy zatem z nas, dusz, które postanowiły żyć w tej rzeczywistości i wejść w ludzkie ciało, musi przejść przez tę samą lekcję, choć nie każdy tę lekcję od razu zalicza. Czasami trzeba wielu zejść do ciała, by nauczyć się choćby podstawowych umiejętności przetrwania w tej rzeczywistości. A im więcej zejść, im więcej negatywnych doświadczeń i nieudanych prób, tym silniejsze rodzi się przekonanie o tym, iż nie jest tu łatwo. Nawet teraz, gdy żyjemy w czasach ogromnego postępu technicznego, niczego tak naprawdę nie wyeliminowaliśmy. Cały czas można doświadczyć biedy, głodu, chorób i cierpienia. I nie trzeba wcale inkarnować gdzieś w prymitywnej grupie dusz, na odludziu, gdzie brakuje podstawowych środków higienicznych, by walczyć o byt i przetrwanie. W sumie, to te prymitywne społeczeństwa lepiej sobie radzą czasami od nas. Nam wystarczy wyłączyć prąd, odciąć od Internetu i nie wpuścić do sklepu. Pandemia doskonale pokazała, jak mocno zależnym od wygody staliśmy się społeczeństwem. Nie umiemy niczego.
    Czy musimy zatem cofnąć się w rozwoju, by zacząć lekcje od nowa? Cóż, wszystko na to wskazuje. Już teraz jest przewidywane, że kolejne pokolenia doświadczą właśnie tego. Będą zmuszone zacząć niejako od nowa.
Gdy parzymy jednak na życie od strony duchowej, wydaje nam się ono znacznie ciekawsze, choć to jedynie kwestia interpretacji. Widzimy je jako ciąg zjawisk, niemożliwych czasami do opisania od strony fizyki, z tak subtelnej składają się energii.
    Od nas jednak zależy, jak będziemy odbierać to, na co patrzymy lub wyczuwamy na głębszych poziomach świadomości. W niektórych z nas ta sama rzecz lub zjawisko wywoła zachwyt, wyda się piękna, w innych wywoła obrzydzenie, a nawet będziemy się tego bać.
    Niektóre zjawiska lub formy wydadzą nam się do tego stopnia sprzeczne ze sobą, iż zaprzeczymy ich istnieniu.
 Na szczęście, duchowe spojrzenie na rzeczywistość pozwala dostrzec sens nawet w najbardziej irracjonalnej formie, absurdalnej wypowiedzi, postawie, wyrażonym poglądzie, a nawet w tym, czemu nie dajemy prawa do istnienia.
To niemożliwe – mówimy czasami – by natura mogła stworzyć coś takiego. A jednak tworzy, a skoro tworzy, jest jak najbardziej możliwym, by taka forma powstała. Co ją zatem kształtuje? Od dawna jest to określone jako ekspresja emocjonalna, choć ja bym nie umniejszała w tym zakresie wartości uczuć.
    Dzieląc skalę wibracji na pół, duchowo, emocje przypisane są wolniejszej (spowalniającej) skali wibracyjnej: zaczynając od stanu równowagi, przez dumę, gniew, rozczarowanie, lęki, żal, zniechęcenie, winę, wstyd, pychę, samotność, walkę, wątpliwości, szaleństwo, odrzucenie i zaślepienie (jak i wiele innych), aż do wibracji śmierci i rozpadu.
Przy wibracjach przyśpieszających (wysokich), mamy do czynienia z czymś, co odczuwamy znacznie przyjemniej: uczuciami. Zaczynamy wtedy podobnie, od stanu równowagi i wznosimy się przez spokój wewnętrzny, otwartość, radość, harmonię, przyjemność, miłość, błogość, jak i wiele innych częstotliwości, które nazywamy przyczynowymi. Dlatego też, gdy darzymy kogoś uczuciami, nie mówimy do niego: wiesz, darzę cię pozytywnymi emocjami, kocham cię.
    Jednakże, gdy doświadczamy przekształcenia jednej energii w drugą, dochodzi często do pomieszania energetycznego, wtedy też potrafimy płakać i śmiać się jednocześnie.
    Jeśli przekształcenie idzie w kierunku uczuć, ten stan potrafimy nazwać pozytywnymi emocjami. Jeśli zaś energia idzie w stronę emocji, wtedy mówimy o negatywnych uczuciach.
    Jest to niezwykle ważne przy kształtowaniu świadomości rozróżniającej. Inaczej bowiem wpływają na nasze geny i gospodarkę hormonalną wibracje uczuć a inaczej wibracje, nazywane emocjami. Musimy też pamiętać, że dla tworzenia i podtrzymania jakości życia ważne jest, by doświadczać pełnej skali wibracyjnej. Dlaczego? Z prostego powodu. Blokowanie w sobie jakiejkolwiek emocji lub uczucia, tworzy natychmiast stan nierównowagi. Skutkiem zaś tego jest ból i cierpienie, bez względu na to, w której warstwie ciała lub duszy zachodzi ten proces.
Popatrzcie na przyrodę, potrzebuje wszystkich żywiołów, by tworzyć harmonijny stan, tak i my tego potrzebujemy, by móc odnaleźć w sobie ścieżkę środka.
    Niestety, zamiast uczyć się panować nad daną częstotliwością, większość z nich chcemy zwyczajnie w sobie wyeliminować. Co w sumie nie dziwi, bowiem, komu potrzebny jest lęk.
    A wyobraź sobie, że jest potrzebny i to bardzo. Niestety, nie znamy kompletnie jego duchowych właściwości, jego roli i funkcji w naszym rozwoju, zaś to, co jest mu przypisywane, wyolbrzymia często jego znaczenie w sposób wręcz nadnaturalny.
Tymczasem, gdyby nie lęk, cierpielibyśmy dużo częściej niż nam się wydaje. Wielu z nas, dzięki niemu panuje nad odwagą. Pomyślcie, co by się działo z wami lub waszym życiem, gdyby nie lęk. Gdzie zaprowadziłaby was wasza odwaga, gdyby takie intencje, jak głupota czy naiwność przejęły nad wami stuprocentową kontrolę. Lęk to kontroluje. Powstrzymuje w nas głupotę, jak i naiwność. Powstrzymuje brawurowość i niecierpliwość. Sprawia, że się zastanowimy, nim drugi raz wejdziemy do tej samej rzeki. I wystarczy jedynie nabrać rozumu, świadomości, wykształcić mądrość, stać się cierpliwym i pokornym, by sam ustąpił.
Przeraża mnie czasami, gdy ludzie uczeni są, by nabierać odwagi i pozbywać się swoich lęków, bez równoczesnego wykształcania świadomości. To tak, jakby ktoś im mówił: odważ się! No idź, dalej. Nie myśl, nie zastanawiaj się, tylko idź. I idziemy, nadal głupi, nadal naiwni, nadal niecierpliwi, ale idziemy. Albo się uda, albo się nie uda. Jeśli się uda, cudownie, idziemy dalej. Jeśli zaś się nie uda, a nie udaje częściej niż udaje, lęk niechybnie się wzmocni. Bo nie możemy już ufać sobie. Tracimy też zaufanie do tych, co nas namawiali do tego, byśmy się odważyli. A wystarczy tak niewiele, by wszystko zaczęło przebiegać inaczej w naszym życiu. Wystarczy tylko odrobina świadomości, mądrości, cierpliwości i pokory, byśmy inaczej je kształtowali.