Skip to main content

Doskonała wizja własnego ciała

    Jeśli nie masz wizji, w co byś chciała przekształcić swój obecny stan, nie przemienisz się. Pozostaniesz tam, gdzie jesteś lub podążysz w kierunku, który podpowiada ci pragnienie, ono jednak nie musi mieć nic wspólnego z doskonałym wzorcem samej siebie lub swojego zdrowia. By je móc odzyskać, twoja wizja siebie musi być czysta i jasno wyrażona. Pragnienie zaś tak silne, by nic nie przesłoniło twojej wizji. Jeśli coś ją ci przesłoni, zagoszczą w tobie wątpliwości, to one dostaną energię i to one się spełnią.
    Ten, kto ma czystą wizję siebie, powinien mieć też niezachwianą wolę. Widzieć prostą drogę, w dotarciu do jej realizacji. Z łatwością usuniesz wtedy wszystkie przeszkody, które ujrzysz na swojej drodze. Nie wydadzą ci się też nie do przejścia. Ujrzysz je raczej jako wyzwania. Jako coś, co ci podpowiada, czego jeszcze nie umiesz, nie potrafisz zrobić, nie dostrzegasz i nie rozumiesz, że nie doświadczasz stanu osiągnięcia swego celu.
    Pamiętaj też, że im krótsza w twej wizji, jest droga do jej spełnienia, znak, że tym prostszą ją uczyniłeś. Pamiętaj o tym. I tym mniej będziesz musiała włożyć weń wysiłku w jej realizację, im właśnie prostsza ją uczynisz. A nawet wtedy, gdy droga okaże ci się dłuższa, nawet jeden krok nie wyda ci się zmarnowany, ni odciągający cię w inną stronę, jeśli skupisz się na tym, by swój cel osiągnąć.
    Pamiętaj też, że twoja wizja nie może być jedynie stanem braku czegoś w tobie. Na przykład brakiem stanu choroby lub jakiejś dolegliwości, bez względu na pochodzenie. Brak choroby nie oznacza, że osiągnęłaś stan pełnej witalności lub harmonii wewnętrznej, gdy odnosimy się do stanu równowagi pomiędzy ciałem fizycznym a duszą. To nie jest jedynie brak widocznych lub odczuwalnych objawów. Zaś brak objawów nie oznacza, że przejawiasz już pełną witalność.
    Twoja witalność nie zależy też jedynie od fizycznego stanu zdrowia. To połączenie energii duszy z energią ciała. Istnieje jednak pewna zależność.
    Słyszałaś pewnie sformułowanie, że gdy ciało choruje, leczy się dusza. Jednakże, gdy choruje dusza, dbanie o ciało może jej pomóc w szybszym dojściu do wyleczenia, dlatego też, mówi się wtedy: w zdrowym ciele, zdrowy duch.
Na nasze zdrowie, czy to fizyczne, czy to psychiczne, ma wiele czynników. Ważne jest przede wszystkim to, czego doświadczamy w swoim otoczeniu. Musisz jednak pamiętać, że w tym samym otoczeniu, które wywołało w tobie stan choroby, znajduje się nie tylko rozwiązanie twoich problemów, ale i antidotum na twoje dolegliwości.
    Dlatego też, ważnym jest, by swoją łączność ze swoim otoczeniem utrzymywać w stanie równowagi. To otoczenie jest ci potrzebne. Tak jesteśmy zaprogramowani, by rozwijać się poprzez obcowanie ze sobą nawzajem.
    Jeśli się za mocno odetniesz od swego otoczenia, uciekniesz w samotność, nie tylko zachoruje twoja dusza, ale i ciało. To właśnie samotność wyzwala w nas najsilniejszą potrzebę śmierci i to po to, by jak najszybciej wydobyć się z miejsca, gdzie czujemy się nieszczęśliwi, niezrozumiani, by znów móc trafić w miejsce, gdzie otoczy nas światło, miłość i duchowe wsparcie. Jednakże, zauważ, że nie jest to miejsce odosobnione, jedynie zawiera inne składowe swego środowiska. Co oznacza, że potrzebujemy obecności drugiego człowieka, gdy jesteśmy na planie fizycznym i drugiej duszy, gdy wracamy do świata duchowego.
    Im bardziej będziemy zatem nienawidzić innych ludzi, tym bardziej będziemy się od nich odsuwać i uciekać w samotność. Mówimy wtedy często, że czujemy się wśród nich obco, jednakże, wystarczy wtedy popatrzeć na nas; ze sobą też się czujemy obco. Mówimy, że ich nie rozumiemy, a oni mówią, że nie rozumieją nas. Sami pewnie też siebie nie rozumieją, podobnie jak i większość z nas nie rozumie samych siebie. Koło się zamyka.
    Nie staramy się też innych zrozumieć, dostrzec w nich lustro, schemat życia. Widzimy jedynie ich wady: głupotę, naiwność, niecierpliwość, roszczeniowość. Tylko… my też tacy jesteśmy i tacy wydajemy się naszemu otoczeniu. Sami tego w sobie nie dostrzeżemy, a gdy dostrzeżemy, znajdziemy milion powodów, by siebie usprawiedliwić, bo wina musi być cudza a sprawiedliwość po naszej stronie.
    U osób, które uciekają w samotność, dostrzec można jeszcze jeden schemat. Oddzielenie od własnego Ja. Im większa samotność, tym większe można dostrzec oddzielenie. I to tę łączność należy przywrócić jako pierwszą. Połączyć się z samym sobą. Dopiero wtedy będziemy mogli dotknąć Ja w innych osobach, połączyć z energią ich źródła i budować zdrową relację. Nie oznacza to od razu, że będzie to łatwy proces. Będzie natomiast podobny do tego, który będziemy przeprowadzać w sobie samych. Pamiętaj jednaj, czego będziesz potrafił dokonać w sobie, co będziesz potrafił odzyskać, przemienić, zrównoważyć wewnętrznie, będziesz i umiał dokonać w innych. Wtedy też inni ludzie wydadzą ci się w pełni zrozumiali w swym postępowaniu. Bo rozumiesz zwyczajnie siebie.